Usłyszałam cichy dźwięki, jakby coś zostało zamknięte. Odwróciłam się w stronę drzwi. Były zamknięte, a gdy próbowałam je otworzyć były zamknięte.
- C... Co ty robisz? - spytałam podnosząc lekko głos.
- Mam taki niemiły nawyk zamykania za sobą drzwi - mruknął - Czas znaleźć jakiś inny pokój...
Usłyszałam oddalający się odgłos kroków Jack'a.
Kurde- przeklnęłam.
Spróbowałam raz jeszcze otworzyć drzwi i szarpnęłam je, nadal jednak były nienaruszone.
Cofnęłam się w stronę okna. Otworzyłam je na oścież i usiadłam na parapecie. Najpierw przerzuciłam nogi na parapet zewnętrzny, a następnie stałam cała trzymając się wgłębienia. Popatrzyłam w dół. Było to pierwsze piętro, więc nie jeszcze tak wysoko.
Ugięłam kolana w nogach i skoczyłam. Wylądowałam miękko na trawniku. Przydało się wychowanie fizyczne.
Pobiegłam szybko w stronę sekretariatu. Zdyszana otworzyłam drzwi. W środku stał olbrzym i sekretarka.
- Co ty sobie wyobrażasz zamykając mnie w pokoju?! - krzyknęłam na Jack'a.
- O widzę, że się dogadaliście - skwitowała sekretarka.
- Proszę nie dawać mu pokoju - zażądałam od niej, już mam pomysły na zemstę.
- Ależ nie musisz mi tego uświadamiać drogie dziecko - powiedziała mi chłodno i odwróciła się z uśmiechem do Jack'a - Przepraszam, ale pokoje były już ustalone i nie można ich zmieniać.
- Buhahahaha - zaśmiałam się wrednie.
Biedny olbrzym. Aua. Kark mnie boli od patrzenia w górę.
- Poproszę klucze - poprosiłam ładnie Jack'a.
- Nie - odpowiedział.
- Dawaj je - zezłościłam się - albo oberwiesz.
Nie ruszył się.
Skoczyłam na niego i oberwał w głowę.
- Jak się ślicznie dogadujecie - oznajmiła sarkastycznie sekretarka.
- Ja też panią lubię - odparłam równie chłodno.
- Dasz klucze czy nie? - spytałam raz jeszcze.
- Trzymaj - tym razem mi oddał.
I dobrze. Przemoc nieraz to jedyne wyjście z sytuacji.
Wzięłam klucze i pobiegłam do pokoju. Otworzyłam je na całą szerokość i otworzyłam okno.
Po chwili do pokoju wszedł Jack ze swoją wielką walizką (nawet ja takiej nie mam, a jestem dziewczyną, ciekawe co tam ma).
- Co ty robisz? - spytał mnie ciekaw.
- Teraz wietrzę pokój - odparłam cicho - lubię gdy jest zimno.
- Mhmm - mruknął, a po chwili się odezwał - Jest jedno podwójne łóżko.
Zarumieniłam się, ale szybko ochłonęłam.
- Oczywiście, przecież gdybym była w pokoju z dziewczyną nam by to nie przeszkadzało - odparłam spokojnie - Aha, śpisz na podłodze.
Zrobił taką zdziwioną minę, że wybuchłam śmiechem.
- Moment dam Ci koc - oznajmiłam wesoło - znaj moją dobroduszność.
Wyciągnęłam fioletowy koc i rzuciłam mu.
- Nala - przywołałam swoją towarzyszkę.
Po chwili stała przy mnie tuląc się łebkiem do nóg.
- Ona śpi ze mną na łóżku - odparłam.
Położyłam ją na pościeli. Zabrałam wszystkie rzeczy spod okna i przesunęłam je na drugi koniec pokoju. Wielkie łóżko przepchałam obok okna, dzięki czemu miałam ładny widok. Ach co za piękne uczucie władzy i ten widok zapierający dech w piersiach. Wzięłam głęboki wdech i westchnęłam. Po chwili sobie przypomniałam o toalecie.
- Zaraz ustalimy godziny kto kiedy korzysta - zaśmiałam się wesoło.
<Jack? *-*>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz