Widziałam jak Jack skacze na parapet.
- Mogłabyś, proszę, nie zamykać okna na noc? Zostaw chociaż uchylone - powiedział z powagą, po czym zniknął.
Zainteresowało mnie gdzie olbrzym zniknął. Weszłam na parapet i skoczyłam w dół.
Wylądowałam miękko jak za każdym razem. Obejrzałam się dookoła. Znajdowałam się w ogrodzie, a obok mnie była sadzawka. Było cicho i spokojnie, wiatr nie wiał, więc gdy zobaczyłam poruszające się lekko liście na jednej z gałęzi drzewa, od razu tam pobiegłam.
Wtem niedaleko zauważyłam go.
Szedł powoli ale ostrożnie, jakby każdy krok miał go zdemaskować. Ruszyłam powoli za nim. Olbrzyma było łatwo dostrzec po jego wzroście. Po chwili doszedł do muru oddzielającego Akademię od Mrocznego Lasu.
Był wysoki na 2,5 metra i zbudowany z czerwonych cegieł.Patrzyłam jak wspina się i przerzuca coś na drugą stronę. Następnie on wspiął się na murek i przeskoczył. Przeszłam wtedy ostatnie dzielące mnie metry i przeskoczyłam mur.
Za nim rozlegał się las. Już patrząc na las przeszedł mnie dreszcz. Był spowity mrokiem,a drzewa była powyginane pod dziwnym kątem.
Ruszyłam za śladami mego współlokatora, jako, że olbrzym był cięższy ode mnie, jego kroki było widać doskonale. Miał dziwnego kota, który zapewne ledwo z nich wytrzymywał psychicznie. No cóż trudno się mówi.
Po chwili natknęłam się na olbrzyma. Stał na małej (ale nadal mrocznej) polance i ćwiczył. Miał przy sobie ten piękny męski różowy miecz. Przyznałam, że całkiem całkiem dobrze mu ten trening wychodził, jednak ze mną nie miałby szans w starciu.
Przechodząc do innej pozycji, stał do mnie plecami. Postanowiłam go wystraszyć i wyskoczyłam wprost na jego plecy zza krzaków. W locie jednak coś mnie przewróciło.
Przekoziołkowałam i wkurzona wstałam. Olbrzym stał zdezorientowany, nie wiedząc o co chodzi, a ja dobyłam swój sztylet i ruszyłam na dzikie zwierzę, a raczej dzikie zmutowane zwierzę. Było to coś w rodzaju niedźwiedzia z wielkimi pazurami, oczy miał rządne krwi.
Dźgnęłam zwierzę w jedną nogę, a ono zawyło z bólu. Przeskoczyłam je i uderzyłam prawą nogą z całych sił uderzyłam w brzuch. Zwierzę po raz kolejny zawyło i rozwścieczone rzuciło się na mnie. Prawą ręką przytrzymałam go, a lewą zadałam cios w klatkę piersiową.
Zwierzę upadło bez życia, a jego krew rozlała się po trawie.
Przez całe to zdarzenie olbrzym stał jak słup soli i nic nie robił.
Westchnęłam.
- Przynieś mi wodę - oznajmiłam władczo z uśmiechem - chce mi się pić.
<Jack?>
31 gru 2015
Od Jack'a CD Lisa
Jak widać kurdupel lubi się rządzić...
Przeanalizujmy fakty. Oddałem jej jeden klucz, więc nici z zamykania jej.
Woli kiedy jest chłodno - tak, to jest zdecydowanie dobre. Jestem przyzwyczajony do minusowych temperatur.
Ma dziwnego zwierzaka o imieniu Nala. Co to w ogóle jest? Kot o lisim ogonie i uszach słonia? Nie. To nie jest kot. Koty są słodkie. I milutkie. Takie puszyste...
Nie, to zdecydowanie nie kot.
Mamy jedno łóżko, na którym śpi Lisa. No dobra, rozumiem. Kobietą i głupszym się ustępuje, ale kurdupel nie powinien kazać mi spać na podłodze. I jeszcze dostałem kocyk! Wspaniale.
Nie skorzystam.
-Zaraz ustalimy godziny, kto kiedy korzysta. - Lisa zaśmiała się wesoło, po czym otworzyła na oścież drzwi do łazienki.
Gdzieś do połowy wysokości, ściany wyłożone były białymi kafelkami, a wyżej razem z sufitem pomalowane na kolor lawendowy. Wszystkie meble, tak jak te w pokoju, były białe. Na środku leżał poczochrany, purpurowy dywan, a na ścianie wisiało kilka ręczników, każdy w innym odcieniu fioletu.
-Wolisz jasny czy ciemny fiolet? - Spojrzałem na dziewczynę z ukosa, na co ta dumnie wypięła pierś i pozwoliła sobie na władczy uśmiech.
-Możesz sobie wybrać. - Wzięła się pod boki i, o dziwo było to możliwe, przybrała jeszcze bardziej władczy ton.
-Więc pozwól, droga współlokatorko, - Zrobiłem przerwę i lekko skłoniłem się w jej stronę. - że wezmę ciemniejsze ręczniki.
Wzruszyła tylko ramionami i weszła do środka łazienki. Zaczęła dokładnie oglądać każdy szczegół w wyposażeniu, a ja w tym czasie oparłem się o futrynę równie białych jak wszystko drzwi. Po jakimś czasie odwróciła się w moją stronę i już chciała coś powiedzieć, ale jej przerwałem.
-Łazienka będzie cała dla ciebie. Najprawdopodobniej będę korzystał dopiero późną nocą albo jeszcze przed świtem. - Uśmiechnąłem się nieznacznie, za to kurdupel posłał mi pytające spojrzenie. - Mówiłem przecież, że rzadko będziesz mnie widywać w pokoju.
Po chwili ciszy odezwała się z nowym zapałem.
-Jeśli tobie tak pasuje... A spróbuj tylko wejść w nie swoją kolej. - Uniosła zaciśniętą pięść z niewielkim rumieńcem, który już w następnej sekundzie znikł.
Pewnym krokiem wyszła z łazienki i położyła swoją walizkę na łóżku. Zaczęła wypakowywać rzeczy.
Zamknąłem toaletę i również zająłem się swoją walizką. Zabrałem kocyk z łóżka, kompletnie ignorując zawzięty wzrok dziewczyny, złożyłem go i położyłem na podłodze. Z walizki wyjąłem długą pochwę i odstawiłem na bok. W środka zabrałem jeszcze prowizoryczny grzebyk i wstążkę. Zamknąłem walizkę i odłożyłem ją w kąt, a na niej położyłem zwinięty kocyk. Kątem oka dostrzegłem spojrzenie kurdupla. Skończyła wypakowywać rzeczy, które mogę zobaczyć i teraz przyglądała mi się z wyraźną uwagą.
-Mam niemiły nawyk trzymania wszystkiego w jednym miejscu. - Posłałem jej niewielki uśmiech, na co ta tylko przewróciła oczami.
Wstałem i paskami przymocowałem pochwę z mieczem w środku do moich pleców. Postanowiłem nosić miecz w walizce, aby nie wzbudzać nim większego zainteresowania.
-Mogłabyś, proszę, nie zamykać okna na noc? Zostaw chociaż uchylone. - Spojrzałem na kurdupla, tym razem z jako taką powagą w oczach i wskoczyłem na parapet.
Pomachałem jej ręką na pożegnanie i zeskoczyłem z okna. Rozczesałem grzebieniem włosy, a następnie związałem je tasiemką z na karku.
Właśnie szedłem potrenować.
<Lisa?>
Przeanalizujmy fakty. Oddałem jej jeden klucz, więc nici z zamykania jej.
Woli kiedy jest chłodno - tak, to jest zdecydowanie dobre. Jestem przyzwyczajony do minusowych temperatur.
Ma dziwnego zwierzaka o imieniu Nala. Co to w ogóle jest? Kot o lisim ogonie i uszach słonia? Nie. To nie jest kot. Koty są słodkie. I milutkie. Takie puszyste...
Nie, to zdecydowanie nie kot.
Mamy jedno łóżko, na którym śpi Lisa. No dobra, rozumiem. Kobietą i głupszym się ustępuje, ale kurdupel nie powinien kazać mi spać na podłodze. I jeszcze dostałem kocyk! Wspaniale.
Nie skorzystam.
-Zaraz ustalimy godziny, kto kiedy korzysta. - Lisa zaśmiała się wesoło, po czym otworzyła na oścież drzwi do łazienki.
Gdzieś do połowy wysokości, ściany wyłożone były białymi kafelkami, a wyżej razem z sufitem pomalowane na kolor lawendowy. Wszystkie meble, tak jak te w pokoju, były białe. Na środku leżał poczochrany, purpurowy dywan, a na ścianie wisiało kilka ręczników, każdy w innym odcieniu fioletu.
-Wolisz jasny czy ciemny fiolet? - Spojrzałem na dziewczynę z ukosa, na co ta dumnie wypięła pierś i pozwoliła sobie na władczy uśmiech.
-Możesz sobie wybrać. - Wzięła się pod boki i, o dziwo było to możliwe, przybrała jeszcze bardziej władczy ton.
-Więc pozwól, droga współlokatorko, - Zrobiłem przerwę i lekko skłoniłem się w jej stronę. - że wezmę ciemniejsze ręczniki.
Wzruszyła tylko ramionami i weszła do środka łazienki. Zaczęła dokładnie oglądać każdy szczegół w wyposażeniu, a ja w tym czasie oparłem się o futrynę równie białych jak wszystko drzwi. Po jakimś czasie odwróciła się w moją stronę i już chciała coś powiedzieć, ale jej przerwałem.
-Łazienka będzie cała dla ciebie. Najprawdopodobniej będę korzystał dopiero późną nocą albo jeszcze przed świtem. - Uśmiechnąłem się nieznacznie, za to kurdupel posłał mi pytające spojrzenie. - Mówiłem przecież, że rzadko będziesz mnie widywać w pokoju.
Po chwili ciszy odezwała się z nowym zapałem.
-Jeśli tobie tak pasuje... A spróbuj tylko wejść w nie swoją kolej. - Uniosła zaciśniętą pięść z niewielkim rumieńcem, który już w następnej sekundzie znikł.
Pewnym krokiem wyszła z łazienki i położyła swoją walizkę na łóżku. Zaczęła wypakowywać rzeczy.
Zamknąłem toaletę i również zająłem się swoją walizką. Zabrałem kocyk z łóżka, kompletnie ignorując zawzięty wzrok dziewczyny, złożyłem go i położyłem na podłodze. Z walizki wyjąłem długą pochwę i odstawiłem na bok. W środka zabrałem jeszcze prowizoryczny grzebyk i wstążkę. Zamknąłem walizkę i odłożyłem ją w kąt, a na niej położyłem zwinięty kocyk. Kątem oka dostrzegłem spojrzenie kurdupla. Skończyła wypakowywać rzeczy, które mogę zobaczyć i teraz przyglądała mi się z wyraźną uwagą.
-Mam niemiły nawyk trzymania wszystkiego w jednym miejscu. - Posłałem jej niewielki uśmiech, na co ta tylko przewróciła oczami.
Wstałem i paskami przymocowałem pochwę z mieczem w środku do moich pleców. Postanowiłem nosić miecz w walizce, aby nie wzbudzać nim większego zainteresowania.
-Mogłabyś, proszę, nie zamykać okna na noc? Zostaw chociaż uchylone. - Spojrzałem na kurdupla, tym razem z jako taką powagą w oczach i wskoczyłem na parapet.
Pomachałem jej ręką na pożegnanie i zeskoczyłem z okna. Rozczesałem grzebieniem włosy, a następnie związałem je tasiemką z na karku.
Właśnie szedłem potrenować.
<Lisa?>
30 gru 2015
Od Lisy CD Jack
Usłyszałam cichy dźwięki, jakby coś zostało zamknięte. Odwróciłam się w stronę drzwi. Były zamknięte, a gdy próbowałam je otworzyć były zamknięte.
- C... Co ty robisz? - spytałam podnosząc lekko głos.
- Mam taki niemiły nawyk zamykania za sobą drzwi - mruknął - Czas znaleźć jakiś inny pokój...
Usłyszałam oddalający się odgłos kroków Jack'a.
Kurde- przeklnęłam.
Spróbowałam raz jeszcze otworzyć drzwi i szarpnęłam je, nadal jednak były nienaruszone.
Cofnęłam się w stronę okna. Otworzyłam je na oścież i usiadłam na parapecie. Najpierw przerzuciłam nogi na parapet zewnętrzny, a następnie stałam cała trzymając się wgłębienia. Popatrzyłam w dół. Było to pierwsze piętro, więc nie jeszcze tak wysoko.
Ugięłam kolana w nogach i skoczyłam. Wylądowałam miękko na trawniku. Przydało się wychowanie fizyczne.
Pobiegłam szybko w stronę sekretariatu. Zdyszana otworzyłam drzwi. W środku stał olbrzym i sekretarka.
- Co ty sobie wyobrażasz zamykając mnie w pokoju?! - krzyknęłam na Jack'a.
- O widzę, że się dogadaliście - skwitowała sekretarka.
- Proszę nie dawać mu pokoju - zażądałam od niej, już mam pomysły na zemstę.
- Ależ nie musisz mi tego uświadamiać drogie dziecko - powiedziała mi chłodno i odwróciła się z uśmiechem do Jack'a - Przepraszam, ale pokoje były już ustalone i nie można ich zmieniać.
- Buhahahaha - zaśmiałam się wrednie.
Biedny olbrzym. Aua. Kark mnie boli od patrzenia w górę.
- Poproszę klucze - poprosiłam ładnie Jack'a.
- Nie - odpowiedział.
- Dawaj je - zezłościłam się - albo oberwiesz.
Nie ruszył się.
Skoczyłam na niego i oberwał w głowę.
- Jak się ślicznie dogadujecie - oznajmiła sarkastycznie sekretarka.
- Ja też panią lubię - odparłam równie chłodno.
- Dasz klucze czy nie? - spytałam raz jeszcze.
- Trzymaj - tym razem mi oddał.
I dobrze. Przemoc nieraz to jedyne wyjście z sytuacji.
Wzięłam klucze i pobiegłam do pokoju. Otworzyłam je na całą szerokość i otworzyłam okno.
Po chwili do pokoju wszedł Jack ze swoją wielką walizką (nawet ja takiej nie mam, a jestem dziewczyną, ciekawe co tam ma).
- Co ty robisz? - spytał mnie ciekaw.
- Teraz wietrzę pokój - odparłam cicho - lubię gdy jest zimno.
- Mhmm - mruknął, a po chwili się odezwał - Jest jedno podwójne łóżko.
Zarumieniłam się, ale szybko ochłonęłam.
- Oczywiście, przecież gdybym była w pokoju z dziewczyną nam by to nie przeszkadzało - odparłam spokojnie - Aha, śpisz na podłodze.
Zrobił taką zdziwioną minę, że wybuchłam śmiechem.
- Moment dam Ci koc - oznajmiłam wesoło - znaj moją dobroduszność.
Wyciągnęłam fioletowy koc i rzuciłam mu.
- Nala - przywołałam swoją towarzyszkę.
Po chwili stała przy mnie tuląc się łebkiem do nóg.
- Ona śpi ze mną na łóżku - odparłam.
Położyłam ją na pościeli. Zabrałam wszystkie rzeczy spod okna i przesunęłam je na drugi koniec pokoju. Wielkie łóżko przepchałam obok okna, dzięki czemu miałam ładny widok. Ach co za piękne uczucie władzy i ten widok zapierający dech w piersiach. Wzięłam głęboki wdech i westchnęłam. Po chwili sobie przypomniałam o toalecie.
- Zaraz ustalimy godziny kto kiedy korzysta - zaśmiałam się wesoło.
<Jack? *-*>
- C... Co ty robisz? - spytałam podnosząc lekko głos.
- Mam taki niemiły nawyk zamykania za sobą drzwi - mruknął - Czas znaleźć jakiś inny pokój...
Usłyszałam oddalający się odgłos kroków Jack'a.
Kurde- przeklnęłam.
Spróbowałam raz jeszcze otworzyć drzwi i szarpnęłam je, nadal jednak były nienaruszone.
Cofnęłam się w stronę okna. Otworzyłam je na oścież i usiadłam na parapecie. Najpierw przerzuciłam nogi na parapet zewnętrzny, a następnie stałam cała trzymając się wgłębienia. Popatrzyłam w dół. Było to pierwsze piętro, więc nie jeszcze tak wysoko.
Ugięłam kolana w nogach i skoczyłam. Wylądowałam miękko na trawniku. Przydało się wychowanie fizyczne.
Pobiegłam szybko w stronę sekretariatu. Zdyszana otworzyłam drzwi. W środku stał olbrzym i sekretarka.
- Co ty sobie wyobrażasz zamykając mnie w pokoju?! - krzyknęłam na Jack'a.
- O widzę, że się dogadaliście - skwitowała sekretarka.
- Proszę nie dawać mu pokoju - zażądałam od niej, już mam pomysły na zemstę.
- Ależ nie musisz mi tego uświadamiać drogie dziecko - powiedziała mi chłodno i odwróciła się z uśmiechem do Jack'a - Przepraszam, ale pokoje były już ustalone i nie można ich zmieniać.
- Buhahahaha - zaśmiałam się wrednie.
Biedny olbrzym. Aua. Kark mnie boli od patrzenia w górę.
- Poproszę klucze - poprosiłam ładnie Jack'a.
- Nie - odpowiedział.
- Dawaj je - zezłościłam się - albo oberwiesz.
Nie ruszył się.
Skoczyłam na niego i oberwał w głowę.
- Jak się ślicznie dogadujecie - oznajmiła sarkastycznie sekretarka.
- Ja też panią lubię - odparłam równie chłodno.
- Dasz klucze czy nie? - spytałam raz jeszcze.
- Trzymaj - tym razem mi oddał.
I dobrze. Przemoc nieraz to jedyne wyjście z sytuacji.
Wzięłam klucze i pobiegłam do pokoju. Otworzyłam je na całą szerokość i otworzyłam okno.
Po chwili do pokoju wszedł Jack ze swoją wielką walizką (nawet ja takiej nie mam, a jestem dziewczyną, ciekawe co tam ma).
- Co ty robisz? - spytał mnie ciekaw.
- Teraz wietrzę pokój - odparłam cicho - lubię gdy jest zimno.
- Mhmm - mruknął, a po chwili się odezwał - Jest jedno podwójne łóżko.
Zarumieniłam się, ale szybko ochłonęłam.
- Oczywiście, przecież gdybym była w pokoju z dziewczyną nam by to nie przeszkadzało - odparłam spokojnie - Aha, śpisz na podłodze.
Zrobił taką zdziwioną minę, że wybuchłam śmiechem.
- Moment dam Ci koc - oznajmiłam wesoło - znaj moją dobroduszność.
Wyciągnęłam fioletowy koc i rzuciłam mu.
- Nala - przywołałam swoją towarzyszkę.
Po chwili stała przy mnie tuląc się łebkiem do nóg.
- Ona śpi ze mną na łóżku - odparłam.
Położyłam ją na pościeli. Zabrałam wszystkie rzeczy spod okna i przesunęłam je na drugi koniec pokoju. Wielkie łóżko przepchałam obok okna, dzięki czemu miałam ładny widok. Ach co za piękne uczucie władzy i ten widok zapierający dech w piersiach. Wzięłam głęboki wdech i westchnęłam. Po chwili sobie przypomniałam o toalecie.
- Zaraz ustalimy godziny kto kiedy korzysta - zaśmiałam się wesoło.
<Jack? *-*>
Od Jack'a CD Lisa
Podniosłem wzrok na ozdobną kamienną płytę, która miała wskazywać nowym uczniom drogę do szkoły. Wszelkie ogonki i końcówki były pozawijane na kształt ślimaczków. Linie poszerzały się w prawą stronę, lekko po skosie w dół, sprawiając wrażenie, jakby znaki miały lada chwila wyskoczyć z tablicy i zaatakować. Całość tworzyła przyjemny dla oka i bardzo dopracowany wyraz, który jako pierwszy witał nowo przybyłych. Płyta zawieszona była na wysokim, drewnianym łuku, który pełnił rolę pierwszej, symbolicznej bramy. Konstrukcja była solidna i przemyślana. Budowla nie przewracała się w czasie burzy lub bardziej wietrznych dni. Belki pokryte były dodatkowym smarem, który zabezpieczał drewno przed gniciem i odstraszał szkodniki.
Rozejrzałem się dookoła. Za mną, gdzieś w oddali jechały wozy, w których najprawdopodobniej siedzą nowi uczniowie. Niektórzy jednak wybrali jazdę na koniu i w tym właśnie momencie galopowali wzdłuż gościńca. Przede mną rozprzestrzeniał się już teren Akademii. Wielki dziedziniec wyłożony był bladymi kamieniami, które schodziły się równomiernie do środka tworząc prosty wzór. Dalej na boki zobaczyłem zielone plamki. Kiedy wytężyłem wzrok, dostrzegłem tam ogrody.
Gdzie zapewne będę najczęściej przesiadywał.
Oczarowany dobrym, pierwszym wrażeniem nowej szkoły pewnie ruszyłem przed siebie. Otworzyłem ciężkie wrota, które odpowiedziały nieprzyjemnym skrzypieniem, i udałem się do sekretariatu. Kobieta zajmująca się sprawami administracyjnymi zdecydowanie nie należała to przyjaznych, ale dzięki mojemu urokowi osobistemu sekretarka nie była aż tak nieprzychylna. Nawiązaliśmy nawet jako taką rozmowę, w której dowiedziałem się, że moją współlokatorką będzie dziewczyna.
Podziękowałem kobiecie i udałem się do pokoju 89.
-Dziewczęcy...
Mruknąłem do siebie, gdy tylko otworzyłem drzwi. Białe meble mogę spokojnie znieść, ale lawendowe ściany i purpurowe firanki kompletnie zbiły mnie z tropu. Spojrzałem na karteczkę, którą dostałem od sekretarki i porównałem ją z numerkiem na drzwiach. Jak wół 89. Wątpię, by ktokolwiek pomylił mnie z dziewczyną, więc czemu akurat taki pokój?
Westchnąłem w duchu i stanąłem na środku pokoju. Dość przytulny, ale dalej zbyt dziewczęcy... Podrapałem się po karku i oparłem walizkę o ścianę. Otworzyłem na oścież okno i usiadłem na parapecie. Z mojego nowego pokoju był piękny widok na ogród. W oczy rzucał się niewielki staw, w którym krystalicznie czysta woda odbijała sylwetki drzew oraz drewnianego mostka. Trwała zima, więc zieleń roślin wyblakła lub ustąpiła miejsca chudym gałęziom i niewielkiej ilości śniegu. Nawet w tych surowych warunkach ogród wyglądał bajecznie, a co dopiero będzie na wiosnę.
Z zadumy wyrwało mnie ciche miauknięcie. Odwróciłem się i zobaczyłem moją kotkę. Wystawiłem rękę dając znak, żeby wskoczyła mi na kolana, co też zrobiła. Od razu zaczęła się łasić. Głaszcząc ją zacząłem myśleć o mojej współlokatorce. Jeśli należy do tych bardziej doświadczonych pewnie nie będzie problemu, ale jeżeli będzie uparta to mogą być małe kłopoty. Pewnie od razu wyrzuci mnie w pokoju. Nie będę w to mieszał administracji, powinienem sam ją nakłonić do zmiany zdania. Jednak jak to zrobić... Kłótnia nic nie wskóra, tak samo przemoc. Hm...
W tym samym momencie Lilly zeskoczyła mi z kolan. Warknęła krótko i wybiegła na dwór. Następnie usłyszałem ciche kroki na korytarzu, więc szybko zamknąłem okno i stanąłem na środku pokoju, czekając na dziewczynę. Już miałem jako taki plan w głowie.
Dziewczyna okazała się być drugiego typu, więc bezceremonialnie wypchnęła mnie za drzwi razem z moją walizką. Była ode mnie o niższa. I to o wiele niższa. Jaki mały kurdupel.
-Posłuchaj, idź do sekretariatu i powiedz, że zaszła pomyłka. - Powiedziała z wrednym uśmieszkiem.
Dobra, skoro się tak bawimy...
-Niestety panienko, ale pomyłki nie było. - Mówiąc to pokazałem jej karteczkę z moimi danymi i numerem pokoju.
Wzięła ją do ręki i dokładnie obejrzała. Posłała mi zabójcze spojrzenie i niedbałym ruchem rzuciła kartkę. Ja jednak szybko złapałem ją w locie i schowałem do kieszeni, posyłając dziewczynie nieznaczny uśmiech.
-Skoro już znasz moje imię to może także zechciałabyś się przedstawić, współlokatorko? - Nachyliłem się w jej stronę tak, by nasze oczy znalazły się na równym poziomie.
-Jestem Lisa Eostre. - Uniosła głowę i zrobiła krótką przerwę nieznacznie się uśmiechając. - Jednak nie mam zamiaru mieszkać w jednym pokoju z chłopakiem.
-Może jednak to przemyślisz? Co? - Starałem się uśmiechnąć jak najmilej. - Wbrew pozorom, wcale nie jestem złą osobą, a w pokoju i tak nie będziesz mnie często widywać. - Popatrzyłem jej prosto w oczy. - Z resztą dla mnie też nie będzie to takie łatwe. No sama zobacz... takiej uroczej dziewczyny na pewno nie skrzywdzę! - W końcu się wyprostowałem.
Au... Kurdupel jest naprawdę niziutki. Moje plecy...
-To jak będzie? - Posłała mi spojrzenie spode łba i prawie niezauważalnie westchnęła.
-Skoro tobie także będzie to przeszkadzać, możesz znaleźć sobie inny pokój.
Wzruszyła ramionami, po czym odwróciła się i zamknęła za sobą drzwi. Złapałem się za podbródek w zamyśleniu.
-Ech... Co zrobię? Jeśli aż tak mnie nie lubisz... - Westchnąłem przeciągle i wyjąłem z kieszeni klucz. Szybko zamknąłem drzwi od zewnątrz i z powrotem schowałem go do spodni.
-Co to był za dźwięk? - Dziewczyna mruknęła za drzwiami i już chciała je otworzył, no ale przecież były zamknięte. - C.. Co ty robisz? - Podniosła nieznacznie głos, na co tylko wzruszyłem ramionami.
-Mam taki niemiły nawyk zamykania za sobą drzwi... - Mruknąłem po czym podniosłem walizkę. - Czas znaleźć jakiś inny pokój...
I ruszyłem w stronę sekretariatu.
<Lisa? ( ͡° ͜ʖ ͡°)>
Rozejrzałem się dookoła. Za mną, gdzieś w oddali jechały wozy, w których najprawdopodobniej siedzą nowi uczniowie. Niektórzy jednak wybrali jazdę na koniu i w tym właśnie momencie galopowali wzdłuż gościńca. Przede mną rozprzestrzeniał się już teren Akademii. Wielki dziedziniec wyłożony był bladymi kamieniami, które schodziły się równomiernie do środka tworząc prosty wzór. Dalej na boki zobaczyłem zielone plamki. Kiedy wytężyłem wzrok, dostrzegłem tam ogrody.
Gdzie zapewne będę najczęściej przesiadywał.
Oczarowany dobrym, pierwszym wrażeniem nowej szkoły pewnie ruszyłem przed siebie. Otworzyłem ciężkie wrota, które odpowiedziały nieprzyjemnym skrzypieniem, i udałem się do sekretariatu. Kobieta zajmująca się sprawami administracyjnymi zdecydowanie nie należała to przyjaznych, ale dzięki mojemu urokowi osobistemu sekretarka nie była aż tak nieprzychylna. Nawiązaliśmy nawet jako taką rozmowę, w której dowiedziałem się, że moją współlokatorką będzie dziewczyna.
Podziękowałem kobiecie i udałem się do pokoju 89.
-Dziewczęcy...
Mruknąłem do siebie, gdy tylko otworzyłem drzwi. Białe meble mogę spokojnie znieść, ale lawendowe ściany i purpurowe firanki kompletnie zbiły mnie z tropu. Spojrzałem na karteczkę, którą dostałem od sekretarki i porównałem ją z numerkiem na drzwiach. Jak wół 89. Wątpię, by ktokolwiek pomylił mnie z dziewczyną, więc czemu akurat taki pokój?
Westchnąłem w duchu i stanąłem na środku pokoju. Dość przytulny, ale dalej zbyt dziewczęcy... Podrapałem się po karku i oparłem walizkę o ścianę. Otworzyłem na oścież okno i usiadłem na parapecie. Z mojego nowego pokoju był piękny widok na ogród. W oczy rzucał się niewielki staw, w którym krystalicznie czysta woda odbijała sylwetki drzew oraz drewnianego mostka. Trwała zima, więc zieleń roślin wyblakła lub ustąpiła miejsca chudym gałęziom i niewielkiej ilości śniegu. Nawet w tych surowych warunkach ogród wyglądał bajecznie, a co dopiero będzie na wiosnę.
Z zadumy wyrwało mnie ciche miauknięcie. Odwróciłem się i zobaczyłem moją kotkę. Wystawiłem rękę dając znak, żeby wskoczyła mi na kolana, co też zrobiła. Od razu zaczęła się łasić. Głaszcząc ją zacząłem myśleć o mojej współlokatorce. Jeśli należy do tych bardziej doświadczonych pewnie nie będzie problemu, ale jeżeli będzie uparta to mogą być małe kłopoty. Pewnie od razu wyrzuci mnie w pokoju. Nie będę w to mieszał administracji, powinienem sam ją nakłonić do zmiany zdania. Jednak jak to zrobić... Kłótnia nic nie wskóra, tak samo przemoc. Hm...
W tym samym momencie Lilly zeskoczyła mi z kolan. Warknęła krótko i wybiegła na dwór. Następnie usłyszałem ciche kroki na korytarzu, więc szybko zamknąłem okno i stanąłem na środku pokoju, czekając na dziewczynę. Już miałem jako taki plan w głowie.
Dziewczyna okazała się być drugiego typu, więc bezceremonialnie wypchnęła mnie za drzwi razem z moją walizką. Była ode mnie o niższa. I to o wiele niższa. Jaki mały kurdupel.
-Posłuchaj, idź do sekretariatu i powiedz, że zaszła pomyłka. - Powiedziała z wrednym uśmieszkiem.
Dobra, skoro się tak bawimy...
-Niestety panienko, ale pomyłki nie było. - Mówiąc to pokazałem jej karteczkę z moimi danymi i numerem pokoju.
Wzięła ją do ręki i dokładnie obejrzała. Posłała mi zabójcze spojrzenie i niedbałym ruchem rzuciła kartkę. Ja jednak szybko złapałem ją w locie i schowałem do kieszeni, posyłając dziewczynie nieznaczny uśmiech.
-Skoro już znasz moje imię to może także zechciałabyś się przedstawić, współlokatorko? - Nachyliłem się w jej stronę tak, by nasze oczy znalazły się na równym poziomie.
-Jestem Lisa Eostre. - Uniosła głowę i zrobiła krótką przerwę nieznacznie się uśmiechając. - Jednak nie mam zamiaru mieszkać w jednym pokoju z chłopakiem.
-Może jednak to przemyślisz? Co? - Starałem się uśmiechnąć jak najmilej. - Wbrew pozorom, wcale nie jestem złą osobą, a w pokoju i tak nie będziesz mnie często widywać. - Popatrzyłem jej prosto w oczy. - Z resztą dla mnie też nie będzie to takie łatwe. No sama zobacz... takiej uroczej dziewczyny na pewno nie skrzywdzę! - W końcu się wyprostowałem.
Au... Kurdupel jest naprawdę niziutki. Moje plecy...
-To jak będzie? - Posłała mi spojrzenie spode łba i prawie niezauważalnie westchnęła.
-Skoro tobie także będzie to przeszkadzać, możesz znaleźć sobie inny pokój.
Wzruszyła ramionami, po czym odwróciła się i zamknęła za sobą drzwi. Złapałem się za podbródek w zamyśleniu.
-Ech... Co zrobię? Jeśli aż tak mnie nie lubisz... - Westchnąłem przeciągle i wyjąłem z kieszeni klucz. Szybko zamknąłem drzwi od zewnątrz i z powrotem schowałem go do spodni.
-Co to był za dźwięk? - Dziewczyna mruknęła za drzwiami i już chciała je otworzył, no ale przecież były zamknięte. - C.. Co ty robisz? - Podniosła nieznacznie głos, na co tylko wzruszyłem ramionami.
-Mam taki niemiły nawyk zamykania za sobą drzwi... - Mruknąłem po czym podniosłem walizkę. - Czas znaleźć jakiś inny pokój...
I ruszyłem w stronę sekretariatu.
<Lisa? ( ͡° ͜ʖ ͡°)>
Od Lisy
Stałam na głównym dziedzińcu Akademii Rycerzy. Już kiedy byłam małą dziewczynką, postanowiłam, iż zostanę najlepszym rycerzem.Dostanie się jednak tutaj nie było takie łatwe, jak wydaje się wszystkim. Od początku edukacji starałam się otrzymywać najwyższe stopnie.
Na wychowaniu fizycznym często zamiast lekkoatletyki wybierałam szermierkę, co prawdę mówiąc było związane z moim przyszłym kierunkiem. Mój tata nie pochwalał tego, że jego córka chce trzymać broń w ręce i dzierżyć z nią na walki. Mama jednak była bardzo ze mnie dumna. Byłam jej oczkiem w oku i zawsze wspierała mnie gdy podejmowałam decyzje, nawet gdyby okazywały się one złe w skutkach.
Wzięłam głęboki oddech i złapałam palcami, rączkę od walizki.
Nie raz myślałam o moim pierwszym dniu tutaj, jednak teraz jestem tu naprawdę.
Otrząsnęłam się z myśli i pokonałam kilka metrów, które dzieliły mnie od głównych drzwi. Były one ogromne i zbudowane z dębu. Otworzyłam je, mocno popychając.
Przez korytarz przebiegł odgłos skrzypiących drzwi. Weszłam przez nie i zamknęłam je. Na ścianie wisiała strzałka, na której był napis "Sekretariat". Skierowana była na prawe skrzydło, więc tam też się udałam.
Zapukałam w drewniane drzwi i weszłam.
W środku paliło się jasne, żółte światło, a za biurkiem siedziała starsza pani. Już na jej jeden widok przeszły mnie ciarki. Nie wydawała się osobą zaangażowaną w swoją pracę.
Jednak zacisnęłam pięści i podeszłam bliżej.
- Dzień dobry, nazywam się Lisa Eostre i jestem tutaj nowa - zaczęłam spokojnie i miło, aby nie wyjść na idiotkę.
- Tak wiem, że jesteś nowa - burknęła - przecież prowadzimy nabór, a wszystkich uczniów Akademii znam na pamięć.
Taaaak była taka miła jak strach na wróble.
- Czy mogłabym dostać plan zajęć oraz klucz do pokoju? - spytałam chłodno.
- Poczekaj, aż cię znajdę - zagrzmiała.
Pochyliła się nad szufladą i zaczęła szperać w dokumentach. Po chwili wyciągnęła teczkę z moimi danymi.
Otworzyła ją i wyciągnęła kartkę z rozrysowanym rozkładem zajęć. Podała mi ją i zajęła się swoimi rzeczami.
- Przepraszam, ale chciałabym jeszcze klucz do pokoju - oznajmiłam stąpając na nodze ze znużenia.
Westchnęła głośno i spojrzała na małą karteczkę po stertą plików.
- Numer twojego pokoju to 89, a twój współlokator klucz już wziął - oznajmiła i odwróciła się kolejny raz ode mnie.
- Dziękuję - mruknęłam i wyszłam.
Przewidując, że pokoje są na górze, skierowałam się na schody. Wspięłam się po nich szybko i już po chwili napotkałam się na kolejne strzałki. Jedna obrócona w lewo miała numery "47,89...".
Nie patrząc już na drugą, poszłam w lewo. Pokój był drugi w kolejności.
Nacisnęłam dłonią na klamkę, a ta mimowolnie wpuściła mnie do środka.
Początkowo myślałam, że mój współlokator okaże się dziewczyną jednak pomyliłam się.
Na środku pokoju stał chłopak. Moje oczy zrobiły się wielkie jak dwa spodki. Był jeden plus. Jego rzeczy nadal były w walizce, więc w ekspresowym tempie wystawiłam ją za drzwi i wypchałam oszołomionego chłopaka.
- Posłuchaj idź do sekretariatu i powiedz, że zaszła pomyłka - powiedziałam władczo i posłałam wredny uśmiech.
<Jack? Nie ma za co xD>
Na wychowaniu fizycznym często zamiast lekkoatletyki wybierałam szermierkę, co prawdę mówiąc było związane z moim przyszłym kierunkiem. Mój tata nie pochwalał tego, że jego córka chce trzymać broń w ręce i dzierżyć z nią na walki. Mama jednak była bardzo ze mnie dumna. Byłam jej oczkiem w oku i zawsze wspierała mnie gdy podejmowałam decyzje, nawet gdyby okazywały się one złe w skutkach.
Wzięłam głęboki oddech i złapałam palcami, rączkę od walizki.
Nie raz myślałam o moim pierwszym dniu tutaj, jednak teraz jestem tu naprawdę.
Otrząsnęłam się z myśli i pokonałam kilka metrów, które dzieliły mnie od głównych drzwi. Były one ogromne i zbudowane z dębu. Otworzyłam je, mocno popychając.
Przez korytarz przebiegł odgłos skrzypiących drzwi. Weszłam przez nie i zamknęłam je. Na ścianie wisiała strzałka, na której był napis "Sekretariat". Skierowana była na prawe skrzydło, więc tam też się udałam.
Zapukałam w drewniane drzwi i weszłam.
W środku paliło się jasne, żółte światło, a za biurkiem siedziała starsza pani. Już na jej jeden widok przeszły mnie ciarki. Nie wydawała się osobą zaangażowaną w swoją pracę.
Jednak zacisnęłam pięści i podeszłam bliżej.
- Dzień dobry, nazywam się Lisa Eostre i jestem tutaj nowa - zaczęłam spokojnie i miło, aby nie wyjść na idiotkę.
- Tak wiem, że jesteś nowa - burknęła - przecież prowadzimy nabór, a wszystkich uczniów Akademii znam na pamięć.
Taaaak była taka miła jak strach na wróble.
- Czy mogłabym dostać plan zajęć oraz klucz do pokoju? - spytałam chłodno.
- Poczekaj, aż cię znajdę - zagrzmiała.
Pochyliła się nad szufladą i zaczęła szperać w dokumentach. Po chwili wyciągnęła teczkę z moimi danymi.
Otworzyła ją i wyciągnęła kartkę z rozrysowanym rozkładem zajęć. Podała mi ją i zajęła się swoimi rzeczami.
- Przepraszam, ale chciałabym jeszcze klucz do pokoju - oznajmiłam stąpając na nodze ze znużenia.
Westchnęła głośno i spojrzała na małą karteczkę po stertą plików.
- Numer twojego pokoju to 89, a twój współlokator klucz już wziął - oznajmiła i odwróciła się kolejny raz ode mnie.
- Dziękuję - mruknęłam i wyszłam.
Przewidując, że pokoje są na górze, skierowałam się na schody. Wspięłam się po nich szybko i już po chwili napotkałam się na kolejne strzałki. Jedna obrócona w lewo miała numery "47,89...".
Nie patrząc już na drugą, poszłam w lewo. Pokój był drugi w kolejności.
Nacisnęłam dłonią na klamkę, a ta mimowolnie wpuściła mnie do środka.
Początkowo myślałam, że mój współlokator okaże się dziewczyną jednak pomyliłam się.
Na środku pokoju stał chłopak. Moje oczy zrobiły się wielkie jak dwa spodki. Był jeden plus. Jego rzeczy nadal były w walizce, więc w ekspresowym tempie wystawiłam ją za drzwi i wypchałam oszołomionego chłopaka.
- Posłuchaj idź do sekretariatu i powiedz, że zaszła pomyłka - powiedziałam władczo i posłałam wredny uśmiech.
<Jack? Nie ma za co xD>
29 gru 2015
Jack Viollo
Imię i nazwisko: Jack Viollo
Pseudonim: Joker
Wiek: 19
Płeć: Mężczyzna
Kierunek: Rycerz
Orientacja: Biseksualny
Aparycje: Jack ma niecałe 190cm wzrostu. Smukła sylwetka atlety idzie w parze z nienaganną budową ciała. Długie czarne włosy mimo wielu starań nie dają się ułożyć, więc zazwyczaj upadają luzem na kark, jednak czasem chłopak związuje je w niechlujną kitkę z tyłu głowy. Ametystowe oczy w zależności od emocji Jacka mogą przybrać na intensywności, mimo że na co dzień i tak odbija się w nich tajemniczy błysk. Wyraźnie zarysowana twarz dodaje mu aury odwagi. Przeważnie pozbawiony ekspresji wyraz od czasu do czasu zmienia się w ledwo zauważalny uśmiech. Na lewym ramieniu widnieje tatuaż przedstawiający Jokera, będący pamiątką z jego rodzinnych stron. Prawą pierś przecina wyblakła już blizna, która sięga aż do pępka. Nosi głównie ciemne ubrania, zasłaniające jak najwięcej skóry. Odkryte zostawia tylko ramiona, aby jego tatuaż, a zarazem znak rozpoznawczy, był widoczny. Miecz trzyma przewieszony przez plecy. Rezygnuje z ciężkiej zbroi na lekkie wyposażenie poprawiające jego zwrotność.
Charakter: Jest dość sceptyczną osobą. Woli pełnić rolę obserwatora, który podpowiada przywódcy i zamiast być za to chwalonym, wycofać się w cień. Do wszystkiego podchodzi z dystansem i próbuje postrzegać rzeczy obiektywnie. Racjonalne myślenie przekłada ponad emocje i kieruje się rozumem. Jest bardzo inteligentny i spostrzegawczy. Zawsze zwraca uwagę na z pozoru nieistotne szczegóły, z których później tworzy zgrabną całość. Jego umysł jest chaotyczny, panuje tam nieład, w którym tylko on sam potrafi się odnaleźć. Kocha zagadki i we wszystkim doszukuje się drugiego dna, którego szuka swoją logiką i wrodzonym instynktem. Jest dość ekscentryczny i żyje w swoim własnym świecie. Preferuje rozważania w samotności na łonie natury. Najłatwiej jest mu się wtedy skupić. Docenia piękno przyrody jak mało kto. Pod tym względem jest bardzo wrażliwy. Na co dzień przybiera pozbawioną ekspresji maskę, którą czasem wykrzywia nieznaczny uśmiech. Jest raczej małomówny i cichy, nie odzywa się bez określonego powodu czy celu. Mimo tego uwielbia słuchać innych i poznawać ich przeżycia, uczucia i myśli. Na swój sposób wszystko traktuje jak grę. Poznawanie innych, a potem przewidywanie ich zachowania sprawiają mu frajdę. Ogółem ludzkie życie wydaje mu się zabawne. Nie znaczy to, że go nie szanuje. Cieszy się z niego, lecz także bardzo ceni. O istnienie obcych nie dba, ale jeśli komuś, z kim jest choć trochę zaznajomiony stanie się krzywda, gotów jest się za to zemścić. Odpowiedzialny i szczegółowy w tym co robi. Jeśli się czegoś podejmie – zrobi to perfekcyjnie, jednak ma w zwyczaju nie brać się za to, co powinien, tylko to, co sprawi mu przyjemność. Mimo złego pierwszego wrażenia jest przyjazną osobą. Nie powie o nikim złego słowa i jest szczery, ale jeśli trzeba będzie kłamał i to tak, że nawet się o tym nie zorientujesz.
Miecz:
Pseudonim: Joker
Wiek: 19
Płeć: Mężczyzna
Kierunek: Rycerz
Orientacja: Biseksualny
Aparycje: Jack ma niecałe 190cm wzrostu. Smukła sylwetka atlety idzie w parze z nienaganną budową ciała. Długie czarne włosy mimo wielu starań nie dają się ułożyć, więc zazwyczaj upadają luzem na kark, jednak czasem chłopak związuje je w niechlujną kitkę z tyłu głowy. Ametystowe oczy w zależności od emocji Jacka mogą przybrać na intensywności, mimo że na co dzień i tak odbija się w nich tajemniczy błysk. Wyraźnie zarysowana twarz dodaje mu aury odwagi. Przeważnie pozbawiony ekspresji wyraz od czasu do czasu zmienia się w ledwo zauważalny uśmiech. Na lewym ramieniu widnieje tatuaż przedstawiający Jokera, będący pamiątką z jego rodzinnych stron. Prawą pierś przecina wyblakła już blizna, która sięga aż do pępka. Nosi głównie ciemne ubrania, zasłaniające jak najwięcej skóry. Odkryte zostawia tylko ramiona, aby jego tatuaż, a zarazem znak rozpoznawczy, był widoczny. Miecz trzyma przewieszony przez plecy. Rezygnuje z ciężkiej zbroi na lekkie wyposażenie poprawiające jego zwrotność.
Charakter: Jest dość sceptyczną osobą. Woli pełnić rolę obserwatora, który podpowiada przywódcy i zamiast być za to chwalonym, wycofać się w cień. Do wszystkiego podchodzi z dystansem i próbuje postrzegać rzeczy obiektywnie. Racjonalne myślenie przekłada ponad emocje i kieruje się rozumem. Jest bardzo inteligentny i spostrzegawczy. Zawsze zwraca uwagę na z pozoru nieistotne szczegóły, z których później tworzy zgrabną całość. Jego umysł jest chaotyczny, panuje tam nieład, w którym tylko on sam potrafi się odnaleźć. Kocha zagadki i we wszystkim doszukuje się drugiego dna, którego szuka swoją logiką i wrodzonym instynktem. Jest dość ekscentryczny i żyje w swoim własnym świecie. Preferuje rozważania w samotności na łonie natury. Najłatwiej jest mu się wtedy skupić. Docenia piękno przyrody jak mało kto. Pod tym względem jest bardzo wrażliwy. Na co dzień przybiera pozbawioną ekspresji maskę, którą czasem wykrzywia nieznaczny uśmiech. Jest raczej małomówny i cichy, nie odzywa się bez określonego powodu czy celu. Mimo tego uwielbia słuchać innych i poznawać ich przeżycia, uczucia i myśli. Na swój sposób wszystko traktuje jak grę. Poznawanie innych, a potem przewidywanie ich zachowania sprawiają mu frajdę. Ogółem ludzkie życie wydaje mu się zabawne. Nie znaczy to, że go nie szanuje. Cieszy się z niego, lecz także bardzo ceni. O istnienie obcych nie dba, ale jeśli komuś, z kim jest choć trochę zaznajomiony stanie się krzywda, gotów jest się za to zemścić. Odpowiedzialny i szczegółowy w tym co robi. Jeśli się czegoś podejmie – zrobi to perfekcyjnie, jednak ma w zwyczaju nie brać się za to, co powinien, tylko to, co sprawi mu przyjemność. Mimo złego pierwszego wrażenia jest przyjazną osobą. Nie powie o nikim złego słowa i jest szczery, ale jeśli trzeba będzie kłamał i to tak, że nawet się o tym nie zorientujesz.
Miecz:
Pokój: 89
Znaki szczególne:
- Tatuaż na lewym ramieniu
- Blizna na prawej piersi
Towarzysz: Lilly

Inne informacje:
- Pochodzi z dalekiej północy
Towarzysz: Lilly
Inne informacje:
- Pochodzi z dalekiej północy
- Kocha koty
- Nie lubi wody
Inne zdjęcia: Brak
Inne zdjęcia: Brak
28 gru 2015
Zac Ryuuzouji

Imię i nazwisko: Zac Ryuuzouji
Pseudonim: Kruk
Wiek: 20 lat
Płeć: Mężczyzna
Kierunek: Rycerz
Orientacja: Heteroseksualny
Aparycje:
Zac to szatyn o niebywale niebieskich oczach. Ma wystające kości
policzkowe i lekko zakrzywiony nos. Idealnie alabastrowa cera rzuca się w
oczy. Ma tendencję do zagryzania wargi i zaciskania dłoni w pięść. Jest
wysoki - ponad 194 cm wzrostu - i wyjątkowo muskularny. Jego oczy
świdrują każdą osobę na wylot, jakby nic nie mogło się przed nim ukryć.
Zgrabne i długie palce idealne do trzymania miecza. Jego włosy zazwyczaj
są w harmonijnym nieładzie. Nawet podczas kompromitującej sytuacji,
potrafi się nie zaczerwienić.
Charakter: Jest tolerancyjny
i kocha swoją młodszą siostrę mimo wszystko. Nie znosi sarkazmu i
docinek. Uwielbia walczyć i lubi być szanowany. Nie opowiada dowcipów,
bo uważa, że wypaczają mózg. Jest inteligentny i posiada charyzmę,
którym tego brakuje. Kocha pomagać ludziom. Bardziej zależy mu na walce
niż dobrych ocenach, co może go pogrążyć. Mimo wszystko nie zawsze jest
taki zimny i chłodny na jakiego się wydaje. Potrafi okazywać uczucia.
Opiekuje się młodszą siostrą od paru lat.
Miecz:
Pokój: Numer 101
Znaki szczególne: Brak
Towarzysz:
Inne informacje:
- Jego siostra to Akane
Inne zdjęcia: Brak
Akane Ryuuzouji

Imię i nazwisko: Akane Ryuuzouji
Pseudonim: Brak
Wiek: 17 lat
Płeć: Kobieta
Kierunek: Rycerz
Orientacja: Heteroseksualna
Aparycje: Akane ma długie, proste i granatowe włosy. Wielu sądzi, że są tak naprawdę fioletowe, ale nic bardziej mylnego. Uwielbia lekko spinać tylne włosy, łapiąc je kokardą. Jest niską i szczupłą dziewczyną. Mierzy nie więcej niż 157 cm wzrostu, ale jest z tego powodu dumna. Jej skóra jest łagodnie różowa. Zawsze uśmiechnięta ma równie fioletowe oczy jak włosy, w których można ujrzeć ich głębię. Mimo wszystko największym jej atutem jest biust - oczywiście według chłopaków. Jest ani trochę podobna do brata. Nigdy nie związuje włosów.
Charakter: Zdolna spryciara, która więcej gada niż słucha. Jest emocjonalna i na każdą zaczepkę odpowiada pięścią - co nie podoba się każdemu. Kocha jeść, bo nie musi zważać na swoją sylwetkę. Większość życia wolałaby opowiadać dowcipy i tryskać humorem, no ale nie ma na to czasu. Ambitnie podchodzi do wszystkiego, chcąc pobić rekord lub zdobyć jak najwyższe oceny. Jest żywiołowa - uczestniczy w różnych treningach. Rzuca nieraz paskudnymi sarkastycznymi uwagami, ale mimo wszytko uczniów to śmieszy. Lubi drażnić się z nauczycielami. Nie lubi się typowo ubierać. Ma własny styl.
Miecz:

Pokój: Numer 47
Znaki szczególne:
- Granatowe włosy
- Kokarda
Towarzysz: Kirara

Inne informacje:
- Wieczorem i rano lubi pobiegać
- Kocha jeść
- Ma brata
Inne zdjęcia:
1 2 3 4
Orientacja: Heteroseksualna
Aparycje: Akane ma długie, proste i granatowe włosy. Wielu sądzi, że są tak naprawdę fioletowe, ale nic bardziej mylnego. Uwielbia lekko spinać tylne włosy, łapiąc je kokardą. Jest niską i szczupłą dziewczyną. Mierzy nie więcej niż 157 cm wzrostu, ale jest z tego powodu dumna. Jej skóra jest łagodnie różowa. Zawsze uśmiechnięta ma równie fioletowe oczy jak włosy, w których można ujrzeć ich głębię. Mimo wszystko największym jej atutem jest biust - oczywiście według chłopaków. Jest ani trochę podobna do brata. Nigdy nie związuje włosów.
Charakter: Zdolna spryciara, która więcej gada niż słucha. Jest emocjonalna i na każdą zaczepkę odpowiada pięścią - co nie podoba się każdemu. Kocha jeść, bo nie musi zważać na swoją sylwetkę. Większość życia wolałaby opowiadać dowcipy i tryskać humorem, no ale nie ma na to czasu. Ambitnie podchodzi do wszystkiego, chcąc pobić rekord lub zdobyć jak najwyższe oceny. Jest żywiołowa - uczestniczy w różnych treningach. Rzuca nieraz paskudnymi sarkastycznymi uwagami, ale mimo wszytko uczniów to śmieszy. Lubi drażnić się z nauczycielami. Nie lubi się typowo ubierać. Ma własny styl.
Miecz:
Pokój: Numer 47
Znaki szczególne:
- Granatowe włosy
- Kokarda
Towarzysz: Kirara
Inne informacje:
- Wieczorem i rano lubi pobiegać
- Kocha jeść
- Ma brata
Inne zdjęcia:
1 2 3 4
Lisa Eostre
Imię i nazwisko: Lisa Eostre
Pseudonim: Black Cat
Wiek: 18 lat
Płeć: Kobieta
Kierunek: Rycerz
Orientacja: Heteroseksualna
Aparycje: Lisa jest niską dziewczyną (154 cm) ze smukłą sylwetką.
Jej oczy są koloru czystego szkarłatu zaś włosy koloru lawendowego,
które zaplata w dwa kucyki. Jej porcelanowa cera i zarumienione policzki
błyszczą w świetle słońca. Mimo, że jest drobna, jest wysportowana. Jej nos jest mały i prosty.
Charakter: Lisa ma spokojny charakter. Żyje własnym tempem życia i
nie przejmuje się opiniami innych osób. Jest typem samotniczki, jednak
potrafi działać w grupie. Jej mocnymi cechami jest zaciętość, odwaga,
roztropność i inteligencja. Jej działania są mocno przemyślane, lecz w
chwili szybkiej decyzji potrafi stawić jej czołu i dobrze wybrać.
Irytują ją księżniczki i książęta, którzy jej zdaniem nie posiadają
grama skromności i pożyteczności. Lubi zawierać nowe przyjaźnie, lecz
nie ma swoich przyjaciół, gdyż uważa, że są niepotrzebni. Mimo
spokojnego charakteru, jeżeli tylko ktoś ją wkurzy, jest
nieprzewidywalna i wybuchowa. Od małego kocha naturę i walki wręcz.
Miecz:
Pokój: Numer 89
Znaki szczególne:
- blizna na prawej dłoni
Towarzysz: Nala

Inne informacje:
- Lubi malować
- Potrafi strzelać z łuku
Inne zdjęcia:
Subskrybuj:
Posty (Atom)